Trochę zimno, ale daliśmy radę..
Niecałe 10 stopni, lodowata woda, średni wiatr i choroba gotowa, ale od początku.
Moje regaty zaczęły się już w czwartek, bo spałam w Ełku, już w tedy byłam przeziębiona.. Piątek w Mrągowie był bezwietrzny, chodziarz zeszliśmy na wodę.. Próbując dostać się z łódki na ponton zaliczyłam wodę, wyścigi się nie odbyły.
W sobotę rano obudziłam się z bólem głowy i straszną chrypą. Pierwszy wyścig zaczął się o 11, miejsce 3, super, ale na górnej boi dostałam bomem, a potem było już tylko gorzej, gdyż strasznie kręciło mi się w głowie..
Niedziela rozpoczęła się jeszcze gorszymi objawami choroby, chwila zawachania, ale zaszłam na wodę.. Rewelacji nie było..
Były to już ostatnie regaty w sezonie. Ostatecznie skończyłam na 9 miejscu.
Czekają mnie jeszcze 3 dni siedzenia w domu i leczenia się, ale czego nie robi się dla pasji..